Na stole koło Alicji leżała książka, więc kiedy tak siedziała, obserwując Białego Króla (bo wciąż trochę się o niego lękała i trzymała w pogotowiu atrament, żeby go oblać, gdyby jeszcze raz zemdlał), przewracała sobie kartki w poszukiwaniu czegoś, co by mogła przeczytać: "bo wszystko to w jakimś nieznanym języku!" powiedziała do siebie.
Brzmiało to tak.
Zastanawiała się nad tym przez jakiś czas, aż błysnęła jej genialna myśl. "Przecież to jest, oczywiście, Lustrzana Książka! i jak na nią popatrzę w Lustrze, to słowa znów będą takie, jak trzeba."
I odczytała następujący wiersz: